Categories
Artykuły Uncategorized

Znowu mi się nie udało! Autosabotaż w pracy.

Czyżby? Samo? Nie. Ty sam sobie odebrałeś możliwość cieszenia się podziękowaniem, uznaniem i podziwem, adekwatnym do wysiłku, który włożyłeś w przygotowanie strategii, pozyskanie klienta czy wdrożenie projektu. Odpuściłeś przed samą metą, zasabotowałeś swoją pracę, by móc siebie za to skrytykować czyli potwierdzić wszystkie negatywne przekonania na swój temat.

Dlaczego? Ponieważ jest w Tobie mechanizm autodestrukcji i w pracy zawodowej najczęściej uruchamiasz jedną z czynności autodestrukcyjnych – autosabotaż.

Jako osoba pochodząca z rodziny dysfunkcyjnej, nie potrafisz wyrażać i przeżywać konstruktywnie podstawowych emocji takich jak ZŁOŚĆ, SMUTEK, WSTYD, LĘK I RADOŚĆ. Oczywiste? Raczej nie, ale opierające się na dosyć prostym cyklu.

  1. DDD nie potrafi przeżywać konstruktywnie emocji co powoduje NAPIĘCIE.
  2. DDD musi ‘odładować’ napięcie, ponieważ jest go za dużo. Tak jak nie potrafi przeżywać emocji, tak nie potrafi wyładować napięcia w konstruktywny czyli nieuszkadzający siebie i innych sposób.
  3. Pojawia się AUTODESTRUKCJA i czynności autodestrukcyjne aby rozładować napięcie.
    Autodestrukcja jest stylem uszkadzania siebie w celu rozładowania napięcia. To WŚCIEKŁOŚĆ do siebie, implozja do środka.
  4. Pojawia się uczucie pozornej ulgi. Pozornej, ponieważ aby ją osiągnąć, skrzywdziliśmy siebie. Pozorna ulga ponownie prowadzi do napięcia.
  5. Cykl zaczyna się od nowa.

Jako DDD aby sobie poradzić z tym, co się w nas dzieje, stosujemy czynności autodestrukcyjne. Tak w życiu jak i w pracy.

Główne czynności autodestrukcyjne

W kwestii pracy zawodowej, chcemy zwrócić szczególną uwagę na wspomniany już AUTOSABOTAŻ. Sami sobie coś odbieramy, niszczymy, po to aby potwierdzić sobie negatywne przekonania na własny temat. Jest to bardzo silny mechanizm, o dużym polu rażenia.

Można powiedzieć, że w autosabotażu zawiera się wiele innych czynności destrukcyjnych:

  • negatywne myślenie na własny temat, nasycone wrogością i pogardą
  • poniżanie siebie i odmawianie sobie praw
  • karanie siebie
  • codzienna apokalipsa, przepowiadanie sobie katastroficznych i niszczących wydarzeń
  • prowokowanie negatywnych i uszkadzających reakcji otoczenia.

To wszystko jest ze sobą powiązane.

Autosabotaż wiąże się z mechanizmem wewnętrznego krytyka.

Okrutny mechanizm autosabotażu polega na tym aby poprzez brak uznania dla siebie, a więc dla tego co robię w swoim życiu, w pracy zawodowej, mieć ponownie powód do tego by skopać siebie od środka. „Nie potrafię, nie dam rady, nie zasługuję, nie poradzę sobie, podium jest dla innych, nie dla mnie” – to jest głos wewnętrznego krytyka, o którym więcej napiszemy w kolejnych artykułach.

Autosabotaż to odebranie sobie prawa do wygranej tuż przed metą.

Najbardziej przykrą istotą autosabotażu jest to, że my dwa kroki od mety, albo się zatrzymujemy i zaprzestajemy działania, albo przewracamy czyli celowo burzymy to co zbudowaliśmy. Mówi się wtedy, że coś sobie „sabotujemy”. Zwykle jak to się dzieje, nie zdajemy sobie z tego sprawy. Może nas olśni za którymś razem, jak zauważymy pewną powtarzalność w pomijaniu przy awansie, premii czy poczuciu tak wielkiej beznadziei i frustracji w pracy, że po prostu z niej rezygnujemy. Idziemy do kolejnej, w której nasz mechanizm działa tak samo i wszystko ponownie się odtwarza.

Dlaczego nie wychodzi nam w pracy? Ponieważ sabotujemy wyniki swoich starań, przekreślamy swoje osiągnięcia. Pracujemy nad czymś od dłuższego czasu, staramy się, robimy coś jak najlepiej potrafimy, dajemy z siebie wszystko, ogrom dobrej pracy jest już za nami, jest finałowy pokaz, prezentacja, konieczność wyjścia z tym co zrobiliśmy i nagle pstryk – włącza się blokada i nie stawiamy kropki nad „i”. Mają być brawa, a jest wielkie nic. Poczucie beznadziei, że znowu nam się nie udało. Wracamy do początku.

Autosabotaż to jest błędne koło odbierania sobie praw i potwierdzania negatywnych przekonań o sobie.

Wszystkie negatywne przekonania są potwierdzone, odświeżone, więc znowu można czuć permanentnie smutek, lęk, wstyd. Nie umiemy przeżyć ich w konstruktywny sposób, pojawia się napięcie, chcemy je zredukować i idziemy w czynność autodestrukcyjną. To jest zamknięte koło.

Na co warto zwrócić uwagę i nad czym warto się zastanowić?

  • Trudno jest nam uwierzyć, że jesteśmy zdolni do krzywdzenia siebie.
  • Trudno jest nam uwierzyć, że robimy to praktycznie każdego dnia.
  • Trudno jest nam uwierzyć że myśląc, że robimy dobrze, tak naprawdę robimy źle.
  • Trudno jest nam uwierzyć, że dotychczas stosowane czynności, które nas wentylowały, a więc przynosiły spokój, ulgę, przyjemność – w rzeczywistości okazują się destrukcyjne i niszczące.
  • Autodestrukcja jest mechanizmem nieświadomym, do czasu kiedy konsekwencje są tak dotkliwe, że trzeba coś z tym zrobić i krok po kroku uświadamiać co sobie robiliśmy.
  • Autodestrukcja jest pułapką, w którą wpadliśmy w dzieciństwie, nie ze swojej winy.
  • Autodestrukcja to jest nasz ułomny sposób poradzenia sobie z emocjami, których rodzice nie nauczyli nas wyrażać.
  • Autodestrukcji nie da się wyłączyć, zaprzestać, zapomnieć. Trzeba uznać, że się ją ma i pracą nad swoimi emocjami, starać się wyciszać i przeformułowywać.
  • Trzeba mieć świadomość, że czynności autodestrukcyjne pogłębiają się. Ilość i jakość tych dzisiejszych, z czasem zmieni swój rozmiar i charakter, oczywiście kosztem nas. Będziemy za to płacić coraz większą cenę.
  • Poszczególne czynności autodestrukcyjne przełączają się między sobą – jeśli jedna przestaje działać, sięgamy po kolejną.
  • Autosabotaż nazywany jest także WEWNĘTRZNYM SABOTAŻEM, co jest niejako zgubnym kamuflażem, bowiem jego moc i determinacja, w efekcie, z czasem, niszczy nie tylko nas samych, ale także nasze otoczenie.
  • Autodestrukcja z czasem staje się destrukcją – rujnuje nas i to co nas otacza – rodzinę, pracę, związek.
  • Z autodestrukcją bardzo mocno wiąże się mechanizm WEWNĘTRZNEGO KRYTYKA.
  • Aby wyjść z autodestrukcji – trzeba opuścić gardę, zatrzymać się, zwolnić i zrobić coś najtrudniejszego na świecie – skontaktować się ze sobą. Poczuć swoje emocje takie jakie są. Stanąć z nimi twarzą w twarz. Wziąć na klatę – to trochę jak wyjście na ring. Wygrywasz już jak na niego wchodzisz, także spokojnie. Jeszcze tylko kilka bitew przed Tobą, ale jeśli na nim jesteś, to najważniejszą, ze sobą już stoczyłeś.

Categories
Artykuły

Dlaczego doświadczasz mobbingu?

Jeżeli pochodzisz z rodziny dysfunkcyjnej, to prawdopodobnie, jeśli nie na pewno, pracujesz w dysfunkcyjnej organizacji i funkcjonujesz w toksycznych relacjach z szefem i/lub współpracownikami. W układzie, który można zakwalifikować jako mobbing lub takim, który nosi jego znamiona. Kolejna niewygodna prawda – jest tak, ponieważ ustawiasz się w pozycji ofiary.

W sposób szczególny zajmujemy się DDD w otoczeniu zawodowym, ponieważ w pracy, jako miejscu gdzie nie ma bezpiecznych i akceptujących warunków,  jest nam czasem najtrudniej. Wszystkie nasze dysfunkcyjne mechanizmy, skrypty myślenia i postępowania, w sferze zawodowej działają z większą siłą. Nasze trudności bardziej się uwidaczniają – choć my uważamy, że tak nie jest lub robimy wszystko aby nie było to zauważalne.  

Dlatego właśnie będziemy pisać o zagadnieniach psychoterapeutycznych w bezpośrednim odniesieniu do pracy zawodowej. Być może w ten sposób unaocznimy pewne zależności, bagatelizowane lub niezrozumiałe.

Powiedzieliśmy, że osoby z syndromem DDD:

  • Są specyficznymi pracownikami – dają z siebie wszystko, a i tak czują, że są niewystarczający i specyficznie traktują swoją pracę – „Na tym polu mi się uda, będę najlepszy”! – za wszelką cenę, czasem zbyt wysoką.
  • Wybierają specyficzny dla siebie zawód i miejsce pracy – taki, w którym potwierdzają sobie negatywne przekonania na własny temat. To się dzieje nieświadomie.
  • Pod wpływem niekonstruktywnie przeżytych emocji, aby zredukować nagromadzone napięcie, wchodzą w pracy w określone role, zakodowane w dzieciństwie.
  • Te zależności szczególnie widać na przykładzie roli kata i ofiary.

Role te nasuwają automatyczne skojarzenie z rolą szefa i podwładnego, przy czym skupimy się tutaj na roli ofiary. To z kolei prowadzi do kwestii mobbingu w pracy. Jest to bardzo pojemne zagadnienie, ale celowo użyte, aby w nieco przerysowany sposób zobrazować zależności na linii kat – ofiara.

Fakty:

  • Pomimo licznych kampanii, ograniczeń, restrykcji nakładanych w miejscu pracy i sankcji prawnych, mobbing się dzieje i dziać będzie. W małych i dużych firmach. Jawnie lub w zawoalowanej formie. Jest.
  • Jako DDD, możesz doświadczyć mobbingu. Możesz wejść w rolę ofiary. Wystawić się na cel. To jest kontinuum roli z dzieciństwa. Twoja zawodowa tożsamość, nieprzepracowana w terapii – jest emanacją Twojej tożsamości wykształconej we wczesnych latach lub jej braku. Dać się skrzywdzić, wykorzystać, przekroczyć agresją słowną lub fizyczną, obśmiać, wyszydzić, wykluczyć, zignorować, upokorzyć zastraszyć, nadużyć – znasz to? Możesz dać się zmanipulować w taki sposób, aby robić to, czego chce mobbingująca Cię osoba czyli masz odejść z pracy albo się całkowicie jej podporządkować. Ulec presji.
  • W sytuacji mobbingu postaraj się zobaczyć, że właśnie się dzieje, a skoro się dzieje, to w zasadzie nie masz już nic do stracenia, bo ona nie przestanie się dziać. Jeśli przestanie, to i tak wróci, pod inną postacią, w innym miejscu. Masz w sobie komponent, magnes, który przyciąga takie sytuacje.
  • Wina za mobbing spadnie na Ciebie. Ty będziesz winien utraty reputacji firmy wewnątrz i na zewnątrz, czy w niej jeszcze będziesz czy nie.

Rekomendacje:

  • Nie ignoruj sygnałów ostrzegawczych – zawsze jest ta przysłowiowa czerwona lampka. Mobbing nie spada ot tak, zaczyna się małymi krokami – gestem, spojrzeniem, nietaktownym słowem czy zachowaniem. Rozkręca się.
  • Ufaj sobie i temu co myślisz, czujesz, co się dzieje z Twoim ciałem. Obserwuj swoje zachowania. Reaguj na bieżąco, od razu. Nie czekaj aż eskaluje i wymknie się spod kontroli. Tutaj zaczyna się Twoja odpowiedzialność – robię coś z tym, albo nie. “Czekam, aż będzie już tak, źle, że cały świat się dowie i będą mnie żałować”. Nie jesteś w tym sam – DDD tak po prostu myślą.
  • Jeśli zostałeś namierzony jako cel szefa, jednej czy kilku osób z zespołu, to się nie skończy tak po prostu. Z relacji kat – ofiara nie ma odwrotu. Oni nie zrezygnują, a Ty nie masz zasobów aby tu i teraz odeprzeć ich atak. Dlatego nie walcz z nimi – bo przegrasz, głownie emocjonalnie. Nie masz na nich wpływu – masz wpływ na siebie.
  • Nie próbuj zrozumieć swojego prześladowcy. Nie analizuj każdego jego ruchu, słowa, tonu głosu, decyzji. Skup się na sobie. Zastanów się co Ty robisz takiego, co jest w Tobie wyzwalaczem dla jego zachowania. Dlaczego on jest „bykiem, a Ty czerwoną płachtą”? Co wprowadzasz do Waszej relacji, że on się uruchamia w krzywdzący dla Ciebie sposób?
  • Kiedy spotyka Cię mobbing – nie próbuj pracować więcej i lepiej – to nic nie da. Nie udowadniaj niczego innym – tylko sobie. Całą energię przeznacz na wewnętrzną pracę ze sobą.
  • Co jeszcze możesz zrobić? Oczywiście spróbować zastopować to, mówiąc NIE, STOP, NIE AKCEPTUJĘ TEGO, PODAJ FAKTY, ODNIEŚ SIĘ DO MOJEJ PRACY, A NIE DO MOJE OSOBY. Jak już to wypowiesz głośno – układ pionków na planszy zadrży, ale się nie zmieni…Możesz postawić granice – tylko czy jesteś w stanie to zrobić kiedy osoba, która ma nad Tobą władzę lub kilka osób – kolegów robi wszystko aby skruszyć w Tobie i tak wątłą odwagę?
  • Możesz przeciwstawić się temu prosząc o pomoc. Wewnątrz firmy – często procedury są nieskuteczne, pozorne, ponieważ są ustanowione przez tych, którzy Cię krzywdzą i za które dodatkowo możesz dostać rykoszetem. Może to stereotypowe myślenie, ale Ty sam, nie uzdrowisz swojej organizacji. Możesz uzdrowić siebie.
  • Najbardziej wartościowym wyjściem jest skonsultowanie sytuacji – z psychoterapeutą. Z nim jesteś w stanie odrobić tą lekcję swojego doświadczenia mobbingu w pracy. To jest skutek, nie przyczyna Twoich problemów. Dowiesz się gdzie dosłownie leży geneza Twojego położenia.
  • Dopóki nie zrozumiesz dlaczego tak Ci się wydarzyło czy wydarza, dlaczego ustawiasz się w pozycji do odstrzału – bądź pewny, wydarzy się ponownie. Powtórzy się. Jeśli nic z tym nie zrobisz, w kolejnym miejscu pracy będzie tak samo. Wpadniesz w nowy, niszczący Cię układ tyle, że pod innym logo, innym adresem i inicjałami prześladowcy. Odtworzy się ten sam scenariusz.
  • Wyjściem nie jest zmiana pracy (w ekstremalnych sytuacjach, jest). Trzeba stanąć z tym twarzą w twarz, najlepiej w psychoterapii. W terapii możesz to zobaczyć, zrozumieć, przepracować. Uznać, że tak masz. Postawić kropkę, skinąć głową(nie w grzecznym uniżeniu, tylko uznaniu dla siebie), pobyć w tej wiedzy na swój temat.
  • Jeśli tego doświadczasz, spróbuj przepracować w sobie ten schemat wchodzenia w mobbingujący układ w pracy czyli w rolę ofiary. Sam tego nie zrobisz, potrzebujesz wsparcia terapeuty i dokopania się do źródła.
  • Dzięki temu, zrywasz ten ciągnący się za Tobą schemat i zależności. Raz na zawsze – chcielibyśmy móc tak napisać, ale nie możemy, ponieważ pokłosie będzie się jeszcze gdzieś tlić, więc może napiszemy – raz, a porządnie.
  • Masz szansę nie wejść ponownie w to samo, a nawet jeśli wejdziesz, to świadomie – czyli jak? Z orężem narzędzi do poradzenia sobie z tym w najlepszy dla siebie sposób.

Rola KATA i OFIARY – podcast.

Categories
Artykuły

Czy psychoterapia pomaga w pracy zawodowej?

Czasem nawet przeszkadza, kiedy rozpoczynasz pracę nad sobą i zmianę, ale z pewnością dzięki psychoterapii robisz w sobie miejsce na siłę, kreatywność i swój potencjał.

Czy Twoje dotychczasowe strategie działania w pracy coraz bardziej Cię zawodzą i wyczerpują? Czy masz problemy z pewnością siebie, asertywnością, kreatywnością, podejmowaniem decyzji, zarządzaniem czasem lub pracą w zespole? Czy masz poczucie, że masz w sobie potencjał, ale z jakiegoś powodu nie potrafisz go wzbudzić i użyć? Hmmmm…..nawet przyznać, że go masz? Jeśli odpowiedzi na te pytania są pozytywne – rozważ konsultację z psychoterapeutą.

Dowiesz się o sobie więcej i odkryjesz czy to co robisz zawodowo jest dla Ciebie. Jeśli czujesz, że nie – będziesz wiedzieć jak to przekształcić i w którym kierunku pójść.

Nie stanie się to z dnia na dzień, ale rozpoczniesz pewien proces przemiany, która zaprowadzi Cię w „dobre” – Twoje, miejsce.  

Nasze życie osobiste wpływa na naszą wydajność w pracy, a nasze życie zawodowe wpływa na nasze ogólne zadowolenie z życia. Dlatego tak ważne jest podejście całościowe, jakie daje psychoterapia.

W psychoterapii pracujesz ze sobą i nad sobą w relacji z terapeutą. Identyfikujesz  to, co przeszkadza Ci w życiu i w pracy. Poznajesz genezę tego co Cię blokuje i ogranicza. Odkrywasz prawdziwą naturę swoich trudności i problemów, adekwatnych lub nieadekwatnych reakcji i strategii działania. Leczysz, zmienisz i przekształcasz je u podstaw.

Dzięki temu stajesz się bardziej łagodny wobec siebie, akceptujesz siebie i jesteś bardziej autentyczny w interakcji z innymi. Nie tracisz już energii na powstrzymywanie, udawanie, wytrzymywanie. Wszystko podąża w twórczym kierunku.

Uczysz się rozpoznawać swoje prawdziwe „ja”. Wiesz więcej o swoich potrzebach i tym czego naprawdę chcesz. Dostosowujesz swoje obowiązki zawodowe do swoich naturalnych zdolności i pragnień. To daje wewnętrzny spokój i umocowanie, że nareszcie robisz to co chciałeś. To płynie z Ciebie i daje niesamowitą moc sprawczą. Robi się miejsce na Twoją siłę, kreatywność i Twój potencjał.

Pojawia się satysfakcja i uznanie swoich wysiłków. Potem przychodzi sukces i wreszcie zasłużona DUMA!

Wątek sukcesu w pracy będziemy jeszcze rozwijać w kolejnych publikacjach.

Być może masz doświadczenie z różnymi kursami, treningami, coachingiem. To zawsze mówi nam coś o nas samych, jednak w tym miejscu, dobrze jest zrobić pewne rozróżnienie czym jest psychoterapia, a czym treningi czy kursy doskonalące.

  • Psychoterapia jest wewnętrzna i zorientowana na proces.

/ Coaching jest zewnętrzny i zorientowany na wyniki.  

  • Psychoterapia pomaga uwolnić się od przeszłości.

/ Trening działa w kierunku pożądanej przyszłości.

  • Psychoterapeuci odkrywają.

/ Trenerzy motywują.

  • Psychoterapeuci zachęcają do akceptacji.

/ Trenerzy zachęcają do pozytywności.

I chyba najważniejsze – w przeciwieństwie do kursów ‘z rozwoju osobistego’, podczas których od kogoś dowiadujesz się jak POWINIENEŚ – w psychoterapii sam dochodzisz do tego jak CHCESZ.

Decyzja o podjęciu psychoterapii jest bardzo indywidualna, wymaga czasu, skupienia, przemyślenia, bezpiecznych warunków, ale też wiedzy jakie są jej rodzaje i który z nich wydaje się być dla Ciebie najbardziej odpowiedni.

Jest kilka rodzajów psychoterapii:

  • Terapia poznawczo-behawioralna.
  • Terapia Gestalt.
  • Terapia psychodynamiczna.
  • Terapia humanistyczna.
  • Terapia systemowa.
  • Terapia analityczna.
  • Terapia integracyjna.
  • Terapia skoncentrowana na rozwiązaniach (TSR).
  • Terapia procesu.

Każdą z nich omówimy szczegółowo w kolejnej publikacji.

Zachęcamy do zadawania sobie pytań –

  • Czy to jest miejsce pracy, które mi odpowiada?
  • Czy jestem w nim sobą? (oczywiście na tyle na ile mogę być w miejscu pracy).
  • Czy ta praca mnie ubogaca czy deprecjonuje?
  • Czy jestem w ogóle świadomy swojego położenia w miejscu pracy?
  • Czy wiem co się dzieje ze mną oraz wokół mnie i dlaczego? 
  • Czy to co robię jest ze mną w zgodzie czy wbrew mnie?
  • Czy i jak długo chcę tam pracować?
  • Czy i co mogę zmienić?

Jeśli coś w Twojej pracy zawodowej nie „gra”, najważniejsze abyś w tym nie tkwił, tylko przemyślał i skonsultował to. W większości przypadków, sami tego nie „wymyślimy”.

Tylko w psychoterapii dotrzemy do sedna.

Categories
Artykuły

Jaką rolę odgrywasz w pracy?

W pierwszej kolejności pomyślałeś – „no, lidera”, lub „bardzo ważną rolę odgrywam”, „jestem specjalistą”. Być może przyszło Ci do głowy – „no właśnie, jaką ja rolę odgrywam?, „beznadziejną” lub „nie mam żadnej roli…”.

Funkcjonowanie dziecka w rodzinie dysfunkcyjnej przekłada się praktycznie 1 : 1 na jego ścieżkę zawodową i to w jakie role „wpada” w pracy.

Celowo używam słowa „odgrywam rolę”, a nie „pełnię”. To są dwa różne znaczenia. Zaraz wszystko stanie się jasne.

Rodzinę można porównać do firmy. Nie wchodząc w szczegóły, w obu przypadkach wyznaczana jest struktura i cele, a każdy z jej członków ma przypisane jakieś zadania. Rozdawane są dla nich role.

Nadanie dziecku roli – to zamach na jego autonomię

W dysfunkcyjnej rodzinie, ponieważ taką zajmujemy się w psychoterapii, jej członkowie nie mogą być autonomiczni. Dzieci są wtłaczane w role, są one im nadawane i narzucane, po to aby ta rodzina mogła przetrwać. Jest to pierwszy zamach na autonomię dziecka.

W pracy podobnie – mamy oficjalnie nadaną nam rolę – stanowisko. Wykonujemy zadania zgodnie z umową z pracodawcą. Teraz pomyśl – ile w tym jest pełnienia obowiązków, a ile odgrywania roli – czyli czucia i reagowania w narzucony, wbudowany w nas sposób…?

Wchodzimy w role, aby redukować napięcie, które pochodzi z problemów w rodzinie. Zmniejszenie napięcia, które jest nieodłączne przy licznych trudnościach rodziny – umożliwia jej funkcjonowanie.

Potem w dorosłości taka osoba automatycznie wchodzi w swoje role z dzieciństwa, zarówno w życiu prywatnym jak i zawodowym. Dlatego automatycznie, ponieważ nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że tak to działa i niesie się przez resztę jej życia.

Do wejścia w rolę, doprowadza nas zwykle pewien łańcuszek następstw.

Tak jak już wspomniałam, w role wchodzimy automatycznie, kiedy odczuwamy napięcie. Napięcie z kolei odczuwamy, kiedy nie zadbamy o własne emocje i potrzeby, czyli jeżeli nie wyrazimy swoich emocji w konstruktywny sposób (taki, który nie krzywdzi innych) i nie zaspokoimy podstawowych potrzeb takich jak głód czy zmęczenie.

Z koktajlem buzujących, pochowanych, „skiszonych” emocji, na głodzie i zmęczeniu, w efekcie na dużym napięciu – pojawia się ogromne, jeśli nie 100% prawdopodobieństwo, że „odpali” Ci się rola.

Jak długo będziesz w tej roli? Do czasu aż nie wydarzy się coś, co w swoich konsekwencjach będzie dla Ciebie bolesne, opłakane, czasem nieodwracalne i nie pójdziesz po pomoc.

Zadbanie o własne emocje i nauka konstruktywnego ich wyrażania w psychoterapii, może trochę brzmieć jak kosmiczny kurs dla zaawansowanych marzycieli, ale uwierzcie, że rzeczywiście można to rozgryźć i nauczyć się rozpoznawać kiedy, dlaczego i w jaką rolę wchodzimy.

Nie uciekniemy przed tym mechanizmem, nie ma mocnych. Im szybciej przestaniesz z tym walczyć lub przed tym uciekać, tym lepiej.

W psychoterapii  minimalizujesz straty – strat jakie poniosłeś w dzieciństwie.

W naszym świecie istnieje tak mało osób, przy których jesteśmy autentyczni i tak mało obszarów, w których możemy być sobą, tacy jacy jesteśmy. Praca zawodowa jest szczególnym miejscem – tam pełnimy role – czyli wykonujemy określone zadania zgodnie z tym co potrafimy robić, ale tak naprawdę je odgrywamy.

Podstawowa klasyfikacja ról dzieci w rodzinie dysfunkcyjnej:

Definicje ról wg. Eli Krzywosz ROLE W RODZINIE SPECYFICZNE DLA DDD

Spróbuj zlokalizować w sobie którąś z tych ról lub kilka z nich.

ODPOWIEDZIALNY OPIEKUN – zrobi wszystko za wszystkich, wie lepiej, „sam tu musi ogarnąć i posprzątać”. Łączy się z rolą bohatera.

BOHATER – walczy o coś w imieniu czegoś, coś załatwia, jest tarczą, jest przewodnikiem dla słabszych, zwykle jest sam, samotny i wyobcowany. Jest bardzo odpowiedzialny.

  • Te dwie role dotyczą osób, które w pracy są liderami, które dużo poświęcają aby pod ich skrzydłami, wszystko było dobrze.

NIEWIDZIALNY ŚWIADEK – pozornie nie dostrzega tego co się dzieje, wyobcowany, zamrożony. Sprawia wrażenie, że nie uczestniczy, co daje mu poczucie bezpieczeństwa i poczucie kontroli. Nie widać mnie, to mnie nie ma. Woli patrzeć jak coś płynie, niż włączyć się w ten nurt.

  • To pracownik, który stoi z boku, woli się przyglądać jak inni pracują i decydują. Podda się woli większości.

DZIECKO PORZUCONE – niewidzialny świadek, nikt się nim nie przejmuje, nikt go nie dostrzega, dlatego próbuje za wszelką cenę zaistnieć w sposób dramatyczny, autodestrukcyjny. Łączy się z rolą niewidzialnego świadka.

  • To jest pewien rodzaj szeregowego pracownika, któremu z jednej strony jest wygodnie nie być widzialnym w organizacji, a z drugiej bardzo potrzebuje aby ktoś w końcu go zobaczył i docenił. Eksperymentuje, czasem szokuje, jest nieprzewidywalny.

GRZECZNE DZIECKO – dopasowane, dostrojone, pokazuje, że sobie radzi, o innych troszczy się aby zyskać aprobatę. Poświęca się i podporządkowuje. Wchodzi w rolę ofiary.

  • Pracownik bezkonfliktowy, przyjmuje pracę i warunki takie jakie są, nie buntuje się, jest lojalny. Na zewnątrz.

ROLA KOZŁA OFIARNEGO –  obwinia się za problemy w swojej rodzinie, uważa, że wynikają one z jego powodu, buduje skrypt, że „coś jest ze mną nie tak, to jest przeze mnie”. Wchodzi w rolę ofiary.

  • Te dwie role dotyczą osób, które dają się manipulować i wykorzystywać, w imię zasad. Jest im tak dobrze, do czasu. Nie zasługuję, więc możesz ze mną zrobić wszystko, przekroczyć moje granice, wtedy zasłużę.

ROLA MASKOTKI – rozładowuje napięcie, jest głuptaskiem, błaznem, wygłupia się i jest traktowana z pobłażaniem albo zachowuje się jak gwiazda do podziwiania. Zbierają napięcie rodziny, jest piorunochronem.

  • Poprzez żart i dowcip, czuje się wyjątkowa. Czuje, że ma wszystkich w garści, że kontroluje – a więc znowu poczucie bezpieczeństwa.

Ważny aspekt zagadnienia ról, nad którym warto się zatrzymać, to często bardzo duży rozdźwięk pomiędzy tym kim jesteśmy na zewnątrz, a tym co czujemy wewnątrz, sami ze sobą. Te dwa obrazy nie zawsze się pokrywają, a ta niezgodność okupiona jest wysoką ceną, którą ponosimy każdego dnia.

Słyszałeś o pojęciu “fasada narcystyczna”? To obraz siebie na zewnątrz, pewna poza, żelazna zbroja zasłaniająca to co w środku? W innej publikacji, rozszerzę ten mechanizm w pracy zawodowej, choć równie ciekawie można odnieść to także do związków.

Daleko szukać – sami przed sobą często nie „przyznajemy” się kim jesteśmy, więc co dopiero nasze otoczenie ma o nas wiedzieć prawdziwych.

Zobaczenie w jakiej jesteś, bywasz roli i rolach jest możliwe w psychoterapii. Moment tego zobaczenia przypomina mocne uderzenie w głowę albo cios w samo serce – ale potem już jest łatwiej. Zaczyna się proces wychodzenia z roli, długi i trudny. Stawiasz siebie na nowo, świadomie, na Twoich warunkach – i to jest nagroda za pracę jaką musisz wykonać Ty sam, w asyście psychoterapeuty.

Sam fakt zdania sobie sprawy w jakie role wchodzimy – jest już połową sukcesu. Roli się nie pozbędziemy – możemy ją modyfikować, najlepiej dla siebie, w oczekiwaniu aż wyłoni się kolejna rola, do przepracowania w psychoterapii.

W firmach najwyraźniej zaznacza się rola grzecznego dziecka i kozła ofiarnego. Tymi właśnie rolami zajmę się w kolejnych notatkach o DDD w pracy. Przedstawię z perspektywy psychoterapii ciekawe zjawisko roli kata i ofiary w otoczeniu zawodowym.

Więcej na temat ról, dowiesz się z podcastu – ROLE DZIECKA W RODZINIE DYSFUNKCYJNEJ gdzie być może znajdziesz więcej odniesień do siebie, swoich ról i/lub swoich bliskich oraz tego czy to rzeczywiście w Twoim przypadku przekłada się na to jak funkcjonujesz w środowisku zawodowym.

Autor: AR

* Celowo stosuję słowa i wyrażenia potoczne aby prostym językiem wyrażać skomplikowane treści, w nadziei, że zostaną lepiej zrozumiane.

Categories
Artykuły

Dlaczego uczestnicy psychoterapii grupowej ustalają kontrakt?

Przed rozpoczęciem psychoterapii grupowej, jej uczestnicy – jest to zwykle 12 osób, ustalają swoje własne zasady funkcjonowania podczas terapii – spisują tzw. kontrakt grupy.

Służy on temu, aby każda osoba w grupie podczas swojej pracy terapeutycznej – czuła się komfortowo i bezpiecznie.

Kontrakt wspomaga skupienie i pracę na sesji. Wyznaczenie norm i granic powoduje, że uczestnik czuje, że jego prawa są respektowane oraz, że sam może wymagać przestrzegania ich od swoich kolegów.

Każdy, w każdym momencie trwania terapii może zgłosić zasadę, wedle której potrzebuje aby grupa funkcjonowała.

Oczywiście nie zawsze w pełni udaje się te wszystkie zasady spełniać, ale dbałość o ich przestrzeganie, zarówno po stronie terapeuty jaki i uczestników terapii, jest bardzo ważnym elementem procesu terapeutycznego.

Kontrakt to jest nasz punkt odniesienia. Jak następuje przekroczenie, to  możemy się zatrzymać i zastopować destrukcyjne zachowanie.

Categories
Artykuły

Jeżeli nie byłeś wystarczający dla rodziców, dla szefa też nie będziesz.

O tym jak DDD radzą sobie w pracy.

Dorosłe dziecko pochodzące z rodziny dysfunkcyjnej jest specyficznym pracownikiem. Takim, który świetnie wykonuje swoje zadania, przy wewnętrznym poczuciu, że wykonuje je bardzo źle. Wykazuje się i robi wszystko tak, aby jego otoczenie zawodowe nie domyśliło się z jakiej rodziny pochodzi. Za swoje dzieciństwo płaci wysoką cenę.

  1. REKRUTACJA

Wszystko zaczyna się już na etapie rekrutacji.

„I tak tej pracy nie dostanę”.

Osoba pochodząca z rodziny dysfunkcyjnej, w tym z rodziny alkoholowej, podobnie jak w jej rodzinnym domu, w którym nie było zasad lub nikt ich nie przestrzegał, żyje w ogromnych sprzecznościach, ze sobą, z innymi i ze światem.

Osobę pochodzącą z rodziny dysfunkcyjnej cechuje:

BRAK WIARY WE WŁASNE MOŻLIWOŚCI – przekonanie, że nie ma wpływu, że cokolwiek nie zrobi i jak bardzo się nie postara, to i tak się jej nie uda. Wszystko co robi ma jej potwierdzić, że się nie uda. „Jestem skazany/a na porażki”.

Dlaczego?

Ponieważ w rodzinie dysfunkcyjnej nie była najważniejsza dla swoich rodziców. Była w jakiejś roli, ale nie w roli kochanego dziecka, które się widzi, rozmawia z nim, szanuje jego osobę, zdanie, potrzeby. To ona jako dziecko, zmuszona była spełniać potrzeby swojego systemu – czyli rodziny. Nikt w niej nie budował zasobów, nie karmił uznaniem i akceptacją. System rodzinny trwonił jej zasoby i wyczerpywał, po to by mógł się trzymać w całości.

W momencie kiedy osoba ta otrzyma pracę, do której aplikowała, ponieważ obiektywnie na nią zasłużyła i ma wystarczające kwalifikacje, subiektywnie pomyśli – „Dostałam wymarzoną pracę – udało się, miałam farta”. Nie pomyśli „Udało mi się, dobrze wypadłam, wreszcie ktoś docenił moje kompetencje”, tylko uzna, że to przypadek, łut szczęścia.

NISKIE POCZUCIE WŁASNEJ WARTOŚCI – poczucie bycia gorszym, niewystarczającym. Przekonanie, że inni są od niej lepsi, wiedzą więcej, pracują szybciej, prą do przodu bez oglądania się i kompleksów, są lepiej dopasowani na to stanowisko, są widoczni i zauważani zarówno w zespole, a co najważniejsze – przez przełożonych.

Dlaczego?

Ponieważ osoba ta, nigdy nie była wystarczająco ‘ok’ dla swoich rodziców. Nie jest więc taka dla siebie i nie będzie dla swoich szefów…”Jeśli sami się nie cenimy (bo najpierw nie zrobili tego nasi rodzice), to inni nas też nie docenią”.

DUŻA, BARDZO DUŻA AMBICJA – chęć odmiany własnego losu, silna determinacja aby się „wyrwać”, aby nikt nigdy nie skojarzył nas z tamtym światem, naszego dzieciństwa. ‘Na zewnątrz muszę być lepszy, niż czuję się w środku’. Stale podnosi sobie poprzeczkę, bierze na siebie za dużo obowiązków, musi się wykazać.  

Dlaczego?

Ponieważ wierzy w to, że jak osiągnie sukces, stworzy na zewnątrz odpowiedni wizerunek osoby „na stanowisku”, to poczuje się lepiej. Zdobywa przywileje, ponieważ nie chce powtórzyć losu swoich rodziców, których uważa za życiowo przegranych.

2. PRACA

 „Tym razem mi się uda, poświęcę wszystko”.

Pracując, osobę tą cechuje brak odporności na krytykę, chęć wykazania się ponad wszystko i wszystkich, lęk przed autorytetami, chęć zaimponowania przełożonemu, walka o awans i uznanie.

SILNA POTRZEBA APROBATY – wewnętrzny przymus bycia kreatywnym i twórczym non-stop. Stale chce się wykazać, zasłużyć na podziw i uznanie. Nie spoczywa na laurach. Za wszelką cenę chce wybić się z tłumu i próbuje zaimponować przełożonym.

Dlaczego?

W swoim domu także robiła wszystko by zwrócono na nią uwagę. „Jak zasłużę, to może nie będzie tak źle”.

PEŁNA KONTROLA – brak luzu i spontaniczności, poczucie zagrożenia, stale czujna, w gotowości, nie pozwala sobie na odrobinę wytchnienia. Obowiązki, praca, wypełnianie zadań – przede wszystkim. Poczucie, że jest kontrolowana i oceniana.

Dlaczego?

W swoim nieprzewidywalnym domu musiała kontrolować sytuację, wiedzieć czego się spodziewać, co dawało jej namiastkę normalności.

POŚWIĘCANIE SIEBIE, PODPORZĄDKOWYWANIE SIĘ – dostraja się, wchodzi w pozycję ofiary, jest transparentna, nie ma uświadomionej swojej tożsamości, płynie z nurtem.

Dlaczego?

Wszelkie zasoby musiała przekierować na przetrwanie w swojej rodzinie, nie na rozwój siebie.

SUROWE STANDARDY – jest nadmiernie krytyczna wobec siebie i swoich współpracowników. Stawia sobie i otoczeniu wysoko poprzeczkę, za wysoko. Cechuje ją duży perfekcjonizm.

Dlaczego?

Wynika to z tego, że sama była krytykowana, niewystarczająca oraz z silnej potrzeby kontroli.

LĘK PRZED SUKCESEM – nie potrafi uznać siebie i tego co potrafi. Nie umie się docenić. Nie postrzega siebie jako osoby, która może osiągnąć sukces w życiu zawodowym, choć bardzo tego pragnie. Na podium widzi zawsze inne osoby, nie siebie. Jeśli obiektywnie osiągnie sukces, zrealizuje projekt na ponadprzeciętnym poziomie, uważa, że to nie jej zasługa, że to nic takiego, że to praca zespołowa.

Dlaczego?

Nie chce się rzucać w oczy, chce zatopić się w tłumie, ponieważ tak jest dla niej bezpieczniej. Jest to kalka jednej ze strategii przetrwania w dzieciństwie – “nie widzą  mnie, to nic złego mi się nie przydarzy”.

Porażka – odczuwana jest jako katastrofa, z której się nie podniesie. Osoba z syndromem DDA/DDD nie potrafi popełniać błędów w takim znaczeniu, że nie potrafi sobie z nimi poradzić. Czasem zwykły błąd, odnosi bardzo do siebie.

Dlaczego?

Ponieważ każdy „błąd” popełniony w dzieciństwie sporo ją kosztował…

3. ZWOLNIENIE Z PRACY

Kiedy osoba pochodząca z rodziny dysfunkcyjnej, ostatnim tchnieniem walki o przetrwanie, składa wypowiedzenie, jest już na skraju wyczerpania psychicznego i fizycznego.

Dlaczego?

Ponieważ potrafi dużo znieść i wytrzymać. Ma silny rys wytrzymywania. W ekstremalnych warunkach może długo wytrwać. Czasem za długo, z czego nie zdaje sobie sprawy, nawet w momencie kiedy konsekwencje są opłakane, przypłacone zdrowiem, związkiem, przyjaźnią.

W sytuacji, w której to ona zostaje zwolniona, pierwsza jej reakcja – to poczucie końca świata, rozpadnięcia się na kawałki. Potem przychodzi szybkie zrzucenie odpowiedzialności z siebie – to oni są źli i to świat jest niedobry i krzywdzący. Potwierdza sobie, że na nic nie ma wpływu i nie bierze odpowiedzialności.

Z takim przekonaniem poszukuje nowej pracy, w czym nie pomagają jej te przekonania na swój temat, o których napisaliśmy na początku.

Osoba DDD, aby przetrwać swoje dzieciństwo, wytwarza charakterystyczne schematy myślenia i postępowania, przez co w sferze zawodowej jest ponadprzeciętnym pracownikiem – ponosząc za to bardzo wysoką cenę.

Co osoba pochodząca z rodziny dysfunkcyjnej może zrobić?

  1. Spróbować uświadomić sobie fakt, że pochodzi z rodziny dysfunkcyjnej.
  2. Skonsultować się z psychoterapeutą i rozpoznać syndrom DDA/DDD.
  3. Rozpocząć pracę nad sobą, najlepiej w terapii.

Praca nad pogłębianiem samoświadomości spowoduje, że syndrom DDA/DDD i nie będzie wyrządzał już takich szkód w życiu, w zawodowym również.

W artykule została poczyniona pewna generalizacja – ale bez niej nie mógł by on powstać.  Opisaliśmy zbiór cech / schematów, jakie wykształca DDD i jak one przekładają się na jego funkcjonowanie w pracy zawodowej. Nie wszystkie dotyczą wszystkich DDD, w tym samym zestawieniu i natężeniu.

Jeśli interesuje cię zagadnienie DDA i DDD – zapraszamy do posłuchania podcastu na ten temat: https://zczymjestes.pl/dda-ddd

Categories
Artykuły

Znalezienie „swojego” terapeuty – dlaczego to nie jest takie proste?

Jeżeli naprawdę chcesz sobie pomóc i znaleźć terapeutę, to…znajdziesz go. Niektórym osobom udaje się za pierwszym razem, inni muszą szukać i podejmować nowe próby, czasem dotkliwe. Wielokrotne otwieranie się ze swoim bólem na kolejnego terapeutę podczas konsultacji – nie jest łatwe i przyjemne. Może nawet spowodować, że osoba ta odracza poszukiwania specjalisty na miesiące czy lata lub rezygnuje z nich całkowicie.

Nie można do tego dopuścić. Jeżeli potrzebujesz pomocy, sięgaj po nią.

Na co zwracać uwagę w procesie poszukiwań terapeuty i początkowych fazach terapii, kiedy decyzja o rozpoczęciu psychoterapii – jeszcze (w Tobie) nie zapadła:

  • Jeżeli jesteś zdeterminowany aby rozpocząć pracę nad sobą, czujesz, że tego potrzebujesz i jesteś gotowy/a, to znajdziesz swojego terapeutę. „Swojego” w znaczeniu najlepszego dla siebie.
  • Ważne jest źródło motywacji do podjęcia terapii – jeżeli wypływa ono z Ciebie, Ty autonomicznie decydujesz, że idziesz na terapię – zaufaj, znajdziesz swojego terapeutę.
  • Jeżeli otoczenie wymusza na Tobie podjęcie terapii (czasem to taki właśnie scenariusz jest naszym udziałem), jest to wbrew Tobie i wzbraniasz się przed terapią – może tak być, że dopóki to TY, a nie ktoś za Ciebie, nie będziesz chciał/a podjąć terapii, będziesz zawsze trafiać na tych „niewłaściwych” terapeutów. W ten sposób będziesz tłumaczyć się przed otoczeniem, że nie podejmujesz terapii, bo nie ma właściwego dla Ciebie terapeuty. Pomyśl nad tym.
  • Warto spróbować nastawić się, że poszukiwania terapeuty to po prostu próba, ich może być wiele, to nic złego, to nic o Tobie nie mówi. Poszukujesz. Poszukujesz i znajdziesz.
  • W relacji z psychoterapeutą, nie możesz myśleć o relacji z psychoterapeutą jako taką. Jeżeli tak jest – to znaczy, że Twoja energia i zasoby kierują się nie tam gdzie powinny. Jeżeli automatycznie nie rozpoczyna się proces pracy – to warto się tutaj zatrzymać i sprawdzić jak się czujesz z innym terapeutą.
  • Jeśli nie czujesz się dobrze w relacji z psychoterapeutą, nie znikaj z niej. Zanim zrezygnujesz spróbuj z nim o tym porozmawiać – dlaczego tak się dzieje, zapytaj jakie jest jego zdanie w tej sprawie. Być może działają Twoje projekcje*, albo Twoje przeniesienia**, które nie pozwalają otworzyć się do pracy z terapeutą. Ostatecznie zawsze możesz skonfrontować tę sytuację z innym specjalistą.

*Projekcja – projektujesz siebie na swojego terapeutę, to czego nie widzisz i nie akceptujesz w sobie.

**Przeniesienie – widzisz w terapeucie ważny obiekt ze swojego życia, z którym Ci było trudno (np. ojciec, matka, rodzeństwo) i to co masz z nim nieprzepracowane – czyli w tym przypadku „nie załatwione”, „nie wyjaśnione”.

  • To nie jest Twoja wina, że „coś nie gra w relacji”. Tutaj oddziałują dwie strony. Twoja osoba, co więcej Twoje problemy, nie determinują tej relacji. Nie myśl, że z Tobą jest coś „nie tak” i rodzaj Twoich problemów nie pozwoli Ci znaleźć terapeuty. Czasami osoby poszukujące pomocy uważają, że z ich problemami, nie poradzi sobie żaden terapeuta… Terapeuta jest właśnie po to, aby uporać się z takim myśleniem i Twoimi problemami.
  • To co się dzieje w relacji z psychoterapeutą podczas pracy psychoterapeutycznej – jest tak ważne, delikatne, intymne, nie dające się czasem wyrazić słowami, że w psychoterapii, a więc cotygodniowej pracy z psychoterapeutą – musisz mieć zapewniony bazowy komfort, zaufanie i czuć się akceptowany. Inaczej – praca /proces się nie zadzieje.
  • To nie terapeuta jest od rozwiązywania Twoich problemów, tylko Ty. On Cię prowadzi. Jest przewodnikiem i interpretuje to, co się z Tobą dzieje, kibicuje Ci, wspiera, ale to od Ciebie zależy jak i kiedy rozwiążesz swoje problemy.
  • Terapeuta nie jest cudotwórcą. Pozwala Ci przeżyć w terapii to, co jest najtrudniejsze – najpierw w niekonstruktywny sposób, potem w konstruktywny, kiedy w terapii zdobywasz odwagę i przenosisz ją na życie.
  • Relacja z psychoterapeutą powinna być prawdziwa i autentyczna abyś zaufał, otworzył się, był sobą, taki jaki jesteś bez koloryzowania i udawania, ponieważ czeka Cię ogrom pracy w psychoterapii.
  • W poszukiwaniach tego właściwego terapeuty – opieraj się na wewnętrznym głosie i intuicji. One Ci podpowiedzą czy jesteś w dobrym miejscu.
  • To będzie trudne – w procesie poszukiwań odpowiedniego dla siebie psychoterapeuty i potem psychoterapii – tak naprawdę to Ty musisz o siebie zadbać. To jest Twoja psychoterapia, Twoja osoba i To Ty musisz znaleźć swojego terapeutę. To nie terapeuta poszukuje Ciebie. To jest bardzo trudna część psychoterapii, która jest po Twojej stronie.
  • Z terapeutą, indywidualnie i/lub grupowo, zawierasz „kontrakt”, czyli zbiór zasad, które dotyczą zarówno Ciebie jak i terapeutę. Kontrakt jest po to abyś czuł się bezpiecznie i miał punkt odniesienia.

    Psychoterapia nie jest o psychoterapeucie. Jest o TOBIE w relacji z psychoterapeutą.

Categories
Artykuły

Jak przystąpić do terapii?

Prezentujemy jak wygląda proces przystępowania do terapii, w pięciu krokach. Sam proces przystępowania do terapii jest prosty. To decyzja jest najtrudniejsza.

Categories
Artykuły Uncategorized

Co dzieje się z nami podczas psychoterapii?

W psychoterapii przeżywamy wszystko to, co kiedyś zostało wyparte ze świadomości, bez mechanizmów obronnych.

Nie można czuć emocji, których się nie czuło w życiu. Jeśli przychodzą nagle, przychodzą z procesu, w którym się jest. Jeżeli w terapii czuje się uczucia – silne i ten stan jest nieadekwatny, nadmiarowy do życiowych sytuacji, w których obecnie się znajdujemy – oznacza to, że one uruchamiają się z jakiś konkretnych doświadczeń, które przeżywaliśmy w przeszłości, ale nie mieliśmy się wystarczających zasobów emocjonalnych aby ten lęk, ból, niepokój, smutek, wstyd czy bezradność – świadomie przeżyć. Właśnie z uwagi na brak zasobów. Jeżeli nie było się gotowym aby to przeżyć, wtedy włączają się mechanizmy obronne, które mają nas ochronić.

Psychoterapia służy temu, aby świadomie uporządkować treści pochodzące z nieświadomości.

Jeżeli nie mamy wystarczających zasobów aby to przeżyć, to ten stan – trauma, doświadczenie kryzysowe, jest wyparty do nieświadomości i mechanizm ochronny blokuje to. Wyparty stan zostaje w nas i w momencie kiedy rozpoczynamy terapię i wchodzimy w proces, w przepracowywanie, wtedy nasz wgląd i pogłębianie samoświadomości powodują, że nieświadomość zaczyna na to reagować.

Nieświadomość to jest taki twór, gdzie wszystkie nasze fantazje, marzenia, kryzysowe doświadczenia i nieskończone doświadczenia są ‘powypierane’. Ten twór sam decyduje kiedy jesteśmy gotowi na to aby się tymi treściami zająć i je przepracować. Poprzez wglądy jakich doświadczamy, porządkujemy swoje doświadczenie, pogłębiamy wiedzę, co powoduje, że zaczynamy budować zasoby i nieświadomość zaczyna reagować na te zasoby. Dołączają się fleszback’i – obrazy, myśli intruzywne.

W psychoterapii treści przechodzą z nieświadomości do świadomości.

W terapii przeżywamy, bez mechanizmów obronnych wszystko to, co kiedyś zostało wyparte. Zaczyna się to wyłaniać z nieświadomości i ‘czyścic’. Treści zaczynają pracować, chcą się wydobywać. Z nieświadomości przechodzą do świadomości. Dosłownie – nieświadomość chce nam te treści wyczyścić. Temu służy terapia aby uporządkować sobie świadomie treści, pochodzące z nieświadomości. Należy to przyjmować takie jakim to jest, akceptować, nie negować, nie blokować aby mogło to przepływać. Skoro to przychodzi to znaczy, że już te zasoby budujemy, że już je mamy aby się tym zająć. Zaczynamy mieć zasoby aby albo to świadomie przeżyć albo świadomie ukoić.

Categories
Artykuły Uncategorized

Role w rodzinie – specyficzne dla DDA i DDD

W rodzinach dysfunkcyjnych, dzieci wchodzą w role. Są w nie “wciskane”, aby utrzymać rodzinę, system w całości.

Im rodzina jest zdrowsza, tym jest większa jest autonomia dzieci. Dzieci mogą być sobą. Nie wchodzą w role, a jeśli wchodzą, to są to role przejściowe wynikające z jakiegoś kryzysu w rodzinie. Po przejściu sytuacji kryzysowej, wszyscy w rodzinie odzyskują autonomię. Każdy może być sobą.

Im dziecko rzadziej mówi „ja”, a częściej „my”, tym bardziej prawdopodobne jest, że jest osadzone w roli.

Należy bardzo dbać o to aby dziecko wyrażało się z komunikatu „JA”. Trzeba umiejętnie wdrażać dziecko w autonomię.

Role mogą się zmieniać w trakcie dzieciństwa. Dorastając możemy wchodzić w różne role. Niektóre role zachodzą na siebie, pokrywają się. Pełnimy kilka ról jednocześnie. To co się dzieje w systemie, dynamika w systemie, może powodować roszady z rolami.

Jesteśmy napiętnowani rolą.

Oznacza to, że my z tą rolą, tymi rolami wchodzimy w świat dorosłych i te nasze role manifestują się w naszych rodzinach, które sami tworzymy, w naszych związkach, grupach rówieśniczych, w pracy, wśród znajomych i przyjaciół.

Aby nasza rola się ujawniła, dla osoby DDA/DDD, wystarczy druga osoba w kontakcie z nami i my od razu wchodzimy w role.

Jakie są główne rodzaje ról dziecka w rodzinie dysfunkcyjnej?

  1. ROLA ODPOWIEDZIALNEGO – jest to rola dojrzałego opiekuna. Dziecko, które wie co jest najlepsze dla wszystkich i dba o wszystkich. Wie lepiej niż matka i ojciec, albo musi wiedzieć lepiej.
  2. ROLA BOHATERA – obrońca. Może być opiekunem, zwykle coś dla kogoś zdobywa w systemie. Jest zdobywcą czegoś. Tutaj bardzo ważna jest odwaga i samodzielność, w tej roli to się silnie wykształca.

W obu tych rolach, dzieci doświadczają specyficznej samotności, którą przeżywa do końca życia. To jest taki rys samotności, który z nami zostaje. To jest takie poczucie wyobcowania. Nawet jak jesteśmy w grupie, to czujemy, że ‘jestem w grupie, ale mam swoje ja, które mówi mi, że jestem też poza”, czujemy się wyobcowani. Zostaje to z nami do końca życia. To uczucie jest rodzajem monitorowania, kontroli tego co się dzieje. Tego się nie da wyłączyć. W dorosłości powoduje to bycie outsiderem w relacjach, bycie poza albo trochę poza. To są osoby, które często zostają liderami, przewodnicy, nauczyciele, autorytety. Profitem jest to, że przewodzą ale z drugiej strony nie mogą się poczuć częścią grupy i nie mogą sobie pozwolić na bezbronność czy bezradność. Odpowiedzialność będzie się włączała z automatu.

3.ROLA NIEWIDZIALNEGO ŚWIADKA – jest to dziecko, które pozornie nie zwraca uwagi na to co się dzieje. Wszystkim w rodzinie zdaje się, że ono nie zwraca uwagi, że się nie angażuje że jest z boku. Ale to dziecko w swojej samotności, bardzo wnikliwie monitoruje to co się dzieje, a dla wszystkich w systemie wydaje się, że ono nie jest kompletnie zainteresowane tym co się dzieje w domu.

Takie dziecko ma bardzo dużą trudność w okresie dojrzewania w ukonstytuowaniu tożsamości. Są to osoby, które mają bardzo rozmytą tożsamość, rozmytą autonomię. Osoby te, przez długi czas w swoim życiu nie wiedzą kim są. Są to osoby, które nie do końca potrafią podejmować decyzje. Albo pójdą z nurtem albo pozwolą aby inni podejmowali decyzje za nich. Są to dzieci, a później dorośli, którzy reagują lękiem lub czekaniem. Ciągle na coś czekają. Zakładają czarne scenariusze, demonizują. Mają niski poziom nadziei. Są to osoby, które mają niskie poczucie własnej wartości.

4.ROLA DZIECKA PORZUCONEGO – rola tego dziecka może się łączyć z rolą niewidzialnego świadka. Dziecko porzucone staje się niewidzialnym świadkiem albo czasem chce zaistnieć w sposób dramatyczny, autodestrukcyjny czym zaznacza swoją obecność.

To są dzieci, które się kaleczą, wystawiają na niebezpieczeństwo i ryzyko, głodzą się albo objadają, przekraczają różne granice, żeby spowodować reakcję otoczenia. Dzieci, które eksplorują w niebezpieczny sposób aby przerazić innych. Robią to dwubiegunowo – w ukryciu – w rodzinie uchodzą za tzw. grzeczne dzieci a na zewnątrz są rozhamowane, albo odwrotnie, w domu bardzo silnie odreagowują agresją, a w szkole uchodzą za wzory do naśladowania. Zaznaczają się biegunowo. Są to dzieci, które w dorosłości mają tendencje do uzależnień, zaburzenia odżywiania, czasem konsekwencje są bardzo dramatyczne i kończy się to zaburzeniami osobowości.

5.ROLA DZIECKA, KTÓRE SPEŁNIA OCZEKIWANIA, TZW. GRZECZNE DZIECKO – jest to dziecko dopasowane, dostrojone, troszczące się o siebie w taki sposób aby pokazać, że sobie radzi, o innych się troszczy aby zyskać aprobatę.

Poświęcają się, podporządkowują, a w dorosłości bardzo często stają się ofiarami swoich partnerów, przełożonych, przyjaciół. Często wchodzą w rolę ofiary, na poświęcaniu i podporządkowaniu. Znajdują sobie swoich katów. “Uprawiają martyrologię”, że to jest ok, że tak trzeba, że to jest taki ich los, że tak musi być. Mają problem z tożsamością, nie wiedzą do końca kim są. Mogą być bohaterem i odpowiedzialnym, te dwie role mogą się łączyć.

Skłania to do refleksji – co nasz system od nas wymuszał, musieliśmy się w różny sposób dostrajać, zmieniać. Różne części ról uruchamiać.

6.ROLA KOZŁA OFIARNEGO – są to dzieci, które uznają, że problemy w jego rodzinie wynikają z jego powodu, że przyczynia się do problemów w rodzinie. Dzieci, które bardzo szybko budują skrypt pt. „coś jest ze mną nie tak, to jest przeze mnie, że nawet jak chciałem dobrze, to wyszło tak jak zwykle, czyli źle. Dzieci, które w szkole są dręczone, wykorzystywane, przemocowo, seksualnie. Wchodzą w rolę ofiary klasycznej.

7. MASKOTKA – istnieją dwie wersje tej roli:

A. Rozładowuje napięcie, jest głuptaskiem, błaznem, w domu robi żarty, kawały, jest traktowana z pobłażaniem.

B. Gwiazda do podziwiania – staje się często dzieckiem, które spełnia oczekiwania.

Zbierają napięcie rodziny, rozładowują je w jakiś sposób. Są teatralne i wygłupiają się. Są piorunochronami.

Z tymi dziećmi, a później osobami dorosłymi bardzo trudno jest nawiązać głęboką relację, ponieważ działają bardzo powierzchownie, nie wchodzą głębiej w uczucia, nie są w kontakcie ze sobą, ciągle dbają o to aby rozładować napięcie, żeby było miło, fajnie, wesoło. W życiu dorosłym mają rys histrioniczny (przesadny wyraz emocjonalny, teatralność zachowań, prowokacja seksualna),  albo histrioniczne zaburzenia osobowości. Towarzysko funkcjonują wspaniale, trudno jest z nim wyrobić bliskim i głębokim kontakcie. Skupione są na powierzchni, są samotne w życiu.

Jak wyjść z roli?

Wchodzimy w role jak tylko pojawia się napięcie w grupie, w kontakcie. Wchodzimy w tę rolę, która jest najsilniej w nas zarysowana.

Bez przepracowania i autonomii, nie jesteśmy w stanie ustawić się do systemu w tym miejscu, które jest naszym miejscem.

Aby wychodzić z ról i wchodzić w autonomię trzeba zbudować i zdefiniować swoją tożsamość. Budować swoje jestem. Trzeba ustawić się w swoim systemie pochodzenia – jako córka, syn, siostra, brat, a nie np. opiekun swoich rodziców. Bez przepracowania i autonomii, nie jesteśmy w stanie ustawić się do systemu w tym miejscu, które jest naszym miejscem.

To jest bardzo trudne, bo system jest tak przyzwyczajony. Trzeba zaistnieć, wtedy dynamika ról się zmienia.  

Zdrowe osoby potrzebują więcej osób aby osadzić się w roli. DDA i DDD potrzebuje tylko jednej osoby.

To daje do myślenia…