W psychoterapii przeżywamy wszystko to, co kiedyś zostało wyparte ze świadomości, bez mechanizmów obronnych.
Nie można czuć emocji, których się nie czuło w życiu. Jeśli przychodzą nagle, przychodzą z procesu, w którym się jest. Jeżeli w terapii czuje się uczucia – silne i ten stan jest nieadekwatny, nadmiarowy do życiowych sytuacji, w których obecnie się znajdujemy – oznacza to, że one uruchamiają się z jakiś konkretnych doświadczeń, które przeżywaliśmy w przeszłości, ale nie mieliśmy się wystarczających zasobów emocjonalnych aby ten lęk, ból, niepokój, smutek, wstyd czy bezradność – świadomie przeżyć. Właśnie z uwagi na brak zasobów. Jeżeli nie było się gotowym aby to przeżyć, wtedy włączają się mechanizmy obronne, które mają nas ochronić.
Psychoterapia służy temu, aby świadomie uporządkować treści pochodzące z nieświadomości.
Jeżeli nie mamy wystarczających zasobów aby to przeżyć, to ten stan – trauma, doświadczenie kryzysowe, jest wyparty do nieświadomości i mechanizm ochronny blokuje to. Wyparty stan zostaje w nas i w momencie kiedy rozpoczynamy terapię i wchodzimy w proces, w przepracowywanie, wtedy nasz wgląd i pogłębianie samoświadomości powodują, że nieświadomość zaczyna na to reagować.
Nieświadomość to jest taki twór, gdzie wszystkie nasze fantazje, marzenia, kryzysowe doświadczenia i nieskończone doświadczenia są ‘powypierane’. Ten twór sam decyduje kiedy jesteśmy gotowi na to aby się tymi treściami zająć i je przepracować. Poprzez wglądy jakich doświadczamy, porządkujemy swoje doświadczenie, pogłębiamy wiedzę, co powoduje, że zaczynamy budować zasoby i nieświadomość zaczyna reagować na te zasoby. Dołączają się fleszback’i – obrazy, myśli intruzywne.
W psychoterapii treści przechodzą z nieświadomości do świadomości.
W terapii przeżywamy, bez mechanizmów obronnych wszystko to, co kiedyś zostało wyparte. Zaczyna się to wyłaniać z nieświadomości i ‘czyścic’. Treści zaczynają pracować, chcą się wydobywać. Z nieświadomości przechodzą do świadomości. Dosłownie – nieświadomość chce nam te treści wyczyścić. Temu służy terapia aby uporządkować sobie świadomie treści, pochodzące z nieświadomości. Należy to przyjmować takie jakim to jest, akceptować, nie negować, nie blokować aby mogło to przepływać. Skoro to przychodzi to znaczy, że już te zasoby budujemy, że już je mamy aby się tym zająć. Zaczynamy mieć zasoby aby albo to świadomie przeżyć albo świadomie ukoić.
W rodzinach dysfunkcyjnych, dzieci wchodzą w role. Są w nie “wciskane”, aby utrzymać rodzinę, system w całości.
Im rodzina jest zdrowsza, tym jest większa
jest autonomia dzieci. Dzieci mogą być sobą. Nie wchodzą w role, a jeśli wchodzą,
to są to role przejściowe wynikające z jakiegoś kryzysu w rodzinie. Po
przejściu sytuacji kryzysowej, wszyscy w rodzinie odzyskują autonomię. Każdy
może być sobą.
Im dziecko rzadziej mówi „ja”, a częściej „my”, tym bardziej prawdopodobne jest, że jest osadzone w roli.
Należy bardzo dbać o to aby dziecko
wyrażało się z komunikatu „JA”. Trzeba umiejętnie wdrażać dziecko w autonomię.
Role mogą się zmieniać w trakcie
dzieciństwa. Dorastając możemy wchodzić w różne role. Niektóre role zachodzą na
siebie, pokrywają się. Pełnimy kilka ról jednocześnie. To co się dzieje w systemie,
dynamika w systemie, może powodować roszady z rolami.
Jesteśmy napiętnowani rolą.
Oznacza to, że my z tą rolą, tymi
rolami wchodzimy w świat dorosłych i te nasze role manifestują się w naszych
rodzinach, które sami tworzymy, w naszych związkach, grupach rówieśniczych, w
pracy, wśród znajomych i przyjaciół.
Aby nasza rola się ujawniła, dla osoby
DDA/DDD, wystarczy druga osoba w kontakcie z nami i my od razu wchodzimy w
role.
Jakie są główne rodzaje ról dziecka w rodzinie dysfunkcyjnej?
ROLA ODPOWIEDZIALNEGO – jest to rola dojrzałego opiekuna. Dziecko, które wie co jest najlepsze dla wszystkich i dba o wszystkich. Wie lepiej niż matka i ojciec, albo musi wiedzieć lepiej.
ROLA BOHATERA – obrońca. Może być opiekunem, zwykle coś dla kogoś zdobywa w systemie. Jest zdobywcą czegoś. Tutaj bardzo ważna jest odwaga i samodzielność, w tej roli to się silnie wykształca.
W obu tych rolach, dzieci doświadczają specyficznej samotności, którą przeżywa do końca życia. To jest taki rys samotności, który z nami zostaje. To jest takie poczucie wyobcowania. Nawet jak jesteśmy w grupie, to czujemy, że ‘jestem w grupie, ale mam swoje ja, które mówi mi, że jestem też poza”, czujemy się wyobcowani. Zostaje to z nami do końca życia. To uczucie jest rodzajem monitorowania, kontroli tego co się dzieje. Tego się nie da wyłączyć. W dorosłości powoduje to bycie outsiderem w relacjach, bycie poza albo trochę poza. To są osoby, które często zostają liderami, przewodnicy, nauczyciele, autorytety. Profitem jest to, że przewodzą ale z drugiej strony nie mogą się poczuć częścią grupy i nie mogą sobie pozwolić na bezbronność czy bezradność. Odpowiedzialność będzie się włączała z automatu.
3.ROLA NIEWIDZIALNEGO ŚWIADKA – jest to dziecko, które pozornie nie zwraca uwagi na to co się dzieje. Wszystkim w rodzinie zdaje się, że ono nie zwraca uwagi, że się nie angażuje że jest z boku. Ale to dziecko w swojej samotności, bardzo wnikliwie monitoruje to co się dzieje, a dla wszystkich w systemie wydaje się, że ono nie jest kompletnie zainteresowane tym co się dzieje w domu.
Takie dziecko ma bardzo dużą trudność w okresie dojrzewania w ukonstytuowaniu tożsamości. Są to osoby, które mają bardzo rozmytą tożsamość, rozmytą autonomię. Osoby te, przez długi czas w swoim życiu nie wiedzą kim są. Są to osoby, które nie do końca potrafią podejmować decyzje. Albo pójdą z nurtem albo pozwolą aby inni podejmowali decyzje za nich. Są to dzieci, a później dorośli, którzy reagują lękiem lub czekaniem. Ciągle na coś czekają. Zakładają czarne scenariusze, demonizują. Mają niski poziom nadziei. Są to osoby, które mają niskie poczucie własnej wartości.
4.ROLA DZIECKA PORZUCONEGO – rola tego dziecka może się łączyć z rolą niewidzialnego świadka. Dziecko porzucone staje się niewidzialnym świadkiem albo czasem chce zaistnieć w sposób dramatyczny, autodestrukcyjny czym zaznacza swoją obecność.
To są dzieci, które się kaleczą, wystawiają na niebezpieczeństwo i ryzyko, głodzą się albo objadają, przekraczają różne granice, żeby spowodować reakcję otoczenia. Dzieci, które eksplorują w niebezpieczny sposób aby przerazić innych. Robią to dwubiegunowo – w ukryciu – w rodzinie uchodzą za tzw. grzeczne dzieci a na zewnątrz są rozhamowane, albo odwrotnie, w domu bardzo silnie odreagowują agresją, a w szkole uchodzą za wzory do naśladowania. Zaznaczają się biegunowo. Są to dzieci, które w dorosłości mają tendencje do uzależnień, zaburzenia odżywiania, czasem konsekwencje są bardzo dramatyczne i kończy się to zaburzeniami osobowości.
5.ROLA DZIECKA, KTÓRE SPEŁNIA OCZEKIWANIA, TZW. GRZECZNE DZIECKO – jest to dziecko dopasowane, dostrojone, troszczące się o siebie w taki sposób aby pokazać, że sobie radzi, o innych się troszczy aby zyskać aprobatę.
Poświęcają się, podporządkowują, a w dorosłości bardzo często stają się ofiarami swoich partnerów, przełożonych, przyjaciół. Często wchodzą w rolę ofiary, na poświęcaniu i podporządkowaniu. Znajdują sobie swoich katów. “Uprawiają martyrologię”, że to jest ok, że tak trzeba, że to jest taki ich los, że tak musi być. Mają problem z tożsamością, nie wiedzą do końca kim są. Mogą być bohaterem i odpowiedzialnym, te dwie role mogą się łączyć.
Skłania to do refleksji – co nasz system od nas wymuszał, musieliśmy się w różny sposób dostrajać, zmieniać. Różne części ról uruchamiać.
6.ROLA KOZŁA OFIARNEGO – są to dzieci, które uznają, że problemy w jego rodzinie wynikają z jego powodu, że przyczynia się do problemów w rodzinie. Dzieci, które bardzo szybko budują skrypt pt. „coś jest ze mną nie tak, to jest przeze mnie, że nawet jak chciałem dobrze, to wyszło tak jak zwykle, czyli źle. Dzieci, które w szkole są dręczone, wykorzystywane, przemocowo, seksualnie. Wchodzą w rolę ofiary klasycznej.
7. MASKOTKA – istnieją dwie wersje tej roli:
A. Rozładowuje napięcie, jest głuptaskiem, błaznem, w domu robi żarty, kawały, jest traktowana z pobłażaniem.
B. Gwiazda do podziwiania – staje się często dzieckiem, które spełnia oczekiwania.
Zbierają napięcie rodziny, rozładowują
je w jakiś sposób. Są teatralne i wygłupiają się. Są piorunochronami.
Z tymi dziećmi, a później osobami
dorosłymi bardzo trudno jest nawiązać głęboką relację, ponieważ działają bardzo
powierzchownie, nie wchodzą głębiej w uczucia, nie są w kontakcie ze sobą,
ciągle dbają o to aby rozładować napięcie, żeby było miło, fajnie, wesoło. W
życiu dorosłym mają rys histrioniczny (przesadny wyraz emocjonalny, teatralność zachowań, prowokacja seksualna), albo histrioniczne
zaburzenia osobowości. Towarzysko funkcjonują wspaniale, trudno jest z nim wyrobić
bliskim i głębokim kontakcie. Skupione są na powierzchni, są samotne w życiu.
Jak wyjść z roli?
Wchodzimy w role jak tylko pojawia się
napięcie w grupie, w kontakcie. Wchodzimy w tę rolę, która jest najsilniej w
nas zarysowana.
Bez przepracowania i autonomii, nie jesteśmy w stanie ustawić się do systemu w tym miejscu, które jest naszym miejscem.
Aby wychodzić z ról i wchodzić w autonomię
trzeba zbudować i zdefiniować swoją tożsamość. Budować swoje jestem. Trzeba
ustawić się w swoim systemie pochodzenia – jako córka, syn, siostra, brat, a
nie np. opiekun swoich rodziców. Bez przepracowania i autonomii, nie jesteśmy w
stanie ustawić się do systemu w tym miejscu, które jest naszym miejscem.
To jest bardzo trudne, bo system jest
tak przyzwyczajony. Trzeba zaistnieć, wtedy dynamika ról się zmienia.
Zdrowe osoby potrzebują więcej osób aby osadzić się w roli. DDA i DDD potrzebuje tylko jednej osoby.
Przepracować to znaczy odrobić lekcję
doświadczenia.
Przepracować to znaczy odrobić lekcję doświadczenia.
Przepracowanie to jest przejście wszystkich faz emocji potrzebnych aby włączyć doświadczenie w świadomość, tzn. nadać temu sens.
Inaczej – odrobić lekcję doświadczenia.
Następuje spotkanie doświadczenia z różnymi emocjami.
Każde doświadczenie kryzysowe czy traumatyczne wiąże się z potrzebą przeżycia określonego pakietu emocji, który zawiera w sobie złość, żal, wstyd, lęk, ból i bezradność, po czym następuje akceptacja, godzenie się, nadawanie sensu i włączanie w swoje doświadczenie. Każdy z nas ma inny pakiet emocji do przepracowania z obiektem matki i ojca czy inny zbiór doświadczeń traumatycznych i kryzysowych.
Czy mogę pominąć w procesie terapeutycznym to co jest ważnego do przepracowania?
Nie. To nie my decydujemy świadomie, tylko nieświadomość decyduje o tym, co będzie włączać do świadomości i pracy nad tym. W psychoterapii ważne jest aby sobie zaufać, iść za tymi treściami, które się w nas pojawiają. Trzeba akceptować to co przychodzi. Każdy przechodzi to inaczej. Najistotniejsze jest to aby zaufać sobie i temu co przychodzi od nas samych dla nas.
Osoby z syndromem DDA i DDD* mają z tym ogromną trudność. Bardzo trudno jest im puścić kontrolę i poczuć bezradność. Jest to bardzo istotny moment w terapii – puścić kontrolę, poczuć bezradność i w niej zostać, wytrwać. Dopiero od tego momentu pojawia się akceptacja, a jak się pojawi akceptacja, dopiero możemy zmieniać to co chcemy zmieniać. Nie możemy zmieniać czegoś, czego nie akceptujemy w sobie.
DDA i DDD są bardzo mało odważni. Są odważni jeśli
chodzi o innych ludzi i ich ratowanie. Jeśli chodzi o ich samych, to osoby te
mają największe deficyty jeśli chodzi o bycie odważnym dla siebie. Nie potrafią
przełączyć odwagi do opieki i ratowania innych, nawet obcych osób, na to aby
ratować i dbać o siebie. Nie potrafią stawiać granic, nie potrafią wprost mówić
o swojej złości w konstruktywny sposób, zadbać o siebie, postawić siebie na
pierwszym miejscu. Z tymi rzeczami mają największy problem.
Proces to inaczej proces emocjonalny w sobie, na który potrzeba czasu ale i konkretnych działań.
Klasyczna kolejność to:
KONTROLA
BEZRADNOŚĆ
AKCEPTACJA
ZMIANA
DUMA
ODWAGA
Najpierw pojawia się kontrola, potem kiedy zaczynamy ufać sobie, to przychodzi faza bezradności. Kluczowym momentem
jest wytrwać w bezradności. Wtedy wyłania się kim naprawdę jesteśmy. Na
kontroli nie możemy odkryć kim jesteśmy, bo wtedy jesteśmy na przetrwaniu. Jak
się wyłoni kim jesteśmy – zaczynamy akceptować
siebie. Budujemy zasoby żeby zmieniać to co chcemy zmieniać, zmiana odbywa
się już na odwadze. Aby być odważnym potrzeba być z siebie dumnym. Nie będziemy
odważni, nie będziemy dla siebie na pierwszym miejscu jeśli nie będziemy z
siebie dumni. Aby to się stało, należy wprowadzać zmiany, a żeby wprowadzać
zmiany, należy akceptować to czego nie zmieniliśmy.
Kolejność ta jest indywidualna.
Część tego procesu można przechodzić świadomie lub nieświadomie.
Nie można przepraszać za swoje emocje. Można przepraszać za zachowania, które są krzywdzące.
To co czujemy jest wynikiem naszych doświadczeń.
Nie mamy wpływu na to co czujemy, emocje są wynikiem naszych doświadczeń. To, że czujemy w danej chwili tak czy inaczej, jest nie do zmiany. Nie możemy zmienić swoich uczuć. Możemy je próbować zrozumieć, zaakceptować, zobaczyć skąd one płyną.
Co jest istotne – możemy wziąć odpowiedzialność za zachowania, które towarzyszą tym emocjom, jeżeli te zachowania są atakujące, przekraczające, niszczące drugą osobę.
Aby wziąć odpowiedzialność za zachowanie należy zrozumieć emocje, które mu towarzyszą, należy je zrozumieć i przyjąć.
Odreagowujemy emocje nie na tych, do których je czujemy, ale na tych, z którymi czujemy się najbezpieczniej.